Nie tylko w trakcie prowadzenia działalności gospodarczej, ale także w zwykłych stosunkach międzyludzkich może zdarzyć się sytuacja, gdy trafimy na osobę, która nie jest w stanie lub nie chce spłacać swoich zobowiązań. Co wówczas należy zrobić? Sprawa niestety nie jest taka prosta.

Najpierw polubownie

Egzekucją niespłaconych długów zajmują się wprawdzie zarówno organy państwa, jak i wyspecjalizowane w tym firmy, jednakże zanim zwrócimy się do tych instytucji musimy sami spróbować odzyskać nasze pieniądze. Po 60 dniach od terminu na zapłatę należności można przejść do działań związanych z windykacją. Najpierw przybiera ona formę miękką. Dzwonimy, piszemy do dłużnika, przypominając mu o konieczności zapłaty. Jeżeli dłużnik nie ma pieniędzy albo nie ma w ogóle zamiaru płacić, to rzadko kiedy ta forma windykacji przyniesie pożądany skutek. Etap postępowania polubownego jest jednak nieodzowny, by w dalszej kolejności móc skierować sprawę do sądu.

Na tym etapie niekoniecznie musimy się z spotykać dłużnikiem, tym bardziej, że nierzadko okazać się to może wręcz niemożliwe. Wystarczą ponaglenia listowne bądź telefoniczne. Jeżeli dłużnik odpowie na nasze wezwania, lecz mimo to nadal będzie uchylał się od odpowiedzialności, to wówczas należy zaproponować polubowne załatwienie sporu. Najprostszą i najczęściej proponowaną formą jest ustalenie harmonogramu spłat.

Najlepiej dla obydwu stron byłoby, gdyby właśnie na tym etapie doszło do zakończenie sprawy. Wierzyciel unika dalszego stresu i w końcu do niego zaczynają wpływać pieniądze. Natomiast dłużnik ma możliwość pozbycia się kłopotu w najmniej obciążający go sposób. Oczywiście, dzieje się tak przy założeniu, że wierzyciel rozumnie ciężką sytuację dłużnika, a dłużnik wyraża wolę spłaty. Niestety, często się okazuje, że tak nie jest. A to rodzi kolejne komplikacje.

Egzekucja komornicza? Już nie taka prosta

Wobec niemożności polubownego załatwienia sporu wierzyciel może skierować sprawę do sądu. Musimy udowodnić, że istnienie zobowiązania i fakt uchylania się od spłaty przez dłużnika. Niezależnie od tego możemy sami złożyć wniosek o wpisanie dłużnika do Krajowego Rejestru Dłużników. Jest to pierwsza z dotkliwości, jaka może spotkać daną osobę za niespłacenie swoich zobowiązań. W wyniku tego dłużnik faktycznie nie będzie mógł zaciągać w banku kredytu.

Prawdziwe kłopoty zaczną się dla niego jednak dopiero wtedy, gdy sąd zasądzi egzekucję długu. Taki wyrok trafia do komornika, który może przystąpić do działania. Od 1 stycznia tego roku weszły jednak nowe przepisy, które w znaczący sposób utrudniają egzekucję komorniczą. Obecnie wystarczy, by dłużnik przedstawił dokument poświadczający, że zbył daną rzecz (np. komuś z rodziny) lub nie jest ona jego własnością, by komornik nie mógł jej zająć. Do niedawna to sąd ustalał, czy dany przedmiot nie jest przypadkiem własnością dłużnika. Ponadto według nowych przepisów część rzeczy, jak pralka, lodówka czy kuchenka do przygotowania posiłku, czyli służących do codziennej egzystencji nie podlegają egzekucji.

Ściąganie długów przez windykatorów

Panuje pogląd, że wprowadzone właśnie unormowania utrudnią ściągalność długów. Coraz częściej zdarza się jednak tak, że wierzyciele po otrzymaniu od sądu nakazu zapłaty nie zwracają się z nim do kancelarii komorniczej, a korzystają z prywatnej firmy windykacyjnej. Wiąże się to co prawda z dodatkowymi kosztami, ale skuteczność może okazać się wyższa niż u komornika.

Z tego typu usług można skorzystać jeszcze przed wniesieniem sprawy do sądu. Windykatorzy mogą za nas dzwonić i pisać do dłużnika, proponować mu w porozumieniu z nami harmonogram spłat lub próbować samodzielnie wyegzekwować spłatę. W odróżnieniu jednak od organów państwowych dłużnik nie ma obowiązku podejmować współpracy z prywatnymi windykatorami. Nie musi stosować się do ich zaleceń, odpowiadać na telefony, podawać swoje dane czy przekazywać jakiekolwiek dokumenty. Wszelkie z kolei naruszenia cielesności, miru domowego czy groźby mogą zostać zgłoszone na policję.

Tym samym wypada stwierdzić, że niespłacone dług, to niekomfortowa sytuacja zarówno dla wierzyciela, jak i dłużnika. Dla pierwszego z nich, to może to oznaczać długą i kosztowną drogę do odzyskania swoich pieniędzy. Dłużnika może to z kolei kosztować mnóstwo stresu i wiązać się z trudnościami w zaciąganiu kredytów czy pożyczek w przyszłości. Dlatego też najlepiej dla obydwu stron będzie, gdy dojdą one do porozumienia zanim sprawa trafi do sądu.

Dodaj komentarz